Strona główna Nałogi Czy nałogi przeszkadzają w odchudzaniu?

Czy nałogi przeszkadzają w odchudzaniu?

1881
0
PODZIEL SIĘ

Dieta i nałogi zazwyczaj nie idą w parze, chociaż teoretycznie zależy to od używek, jakie stosujemy. Powstało wiele mitów o wpływie poszczególnych substancji na odchudzanie – jedne z nich twierdzą, że niektóre używki wspomagają odchudzanie, inne mówią zupełnie o czymś przeciwnym. Spróbujmy spojrzeć na problem obiektywnie i określić, jak poszczególne środki wpływają na proces gubienia wagi. ALKOHOL Jeśli chodzi o spożywanie alkoholu w ilościach kwalifikujących go, jako nałóg, jest to przede wszystkim najgroźniejsze i najpoważniejsze ze wszystkich uzależnień. Jeśli spojrzymy na przysłowiowego “pana spod budki z piwem”, okaże się on najczęściej szczupły, niczym modelki z wybiegów. Ale to nie dlatego, że alkohol odchudza – po prostu będąc w ciągu nie odczuwa on głodu, poza tym nadmierne ilości alkoholu trwale uszkadzają układ pokarmowy. Co nas interesuje, to sytuacja “normalna”, w której alkohol służy celom rozrywkowym. Ale nie sprzyja diecie… Piwo. Zazwyczaj wychodzimy ze znajomymi na jedno, dwa, trzy przysłowiowe “piwka” i zapominamy przy tym o jednym fakcie – 3 piwa to już 1.5 litra płynów. Każde 0.5 litra piwa równa się ok. 700 kcal, a więc trzy szklanki to 2100 kcal – o wiele więcej, niż potrzebuje organizm będący na diecie. Piwo ma bardzo wysoki indeks glikemiczny, wynoszący zazwyczaj ponad 100 punktów, co oznacza, że poziom cukru we krwi wzrasta po jego wypiciu szybciej, niż po spożyciu czystej (!) glukozy. Co więcej, piwo najbardziej wzmacnia apetyt – jest powiedzenie, że to nie alkohol tuczy, ale to, co zje się pod jego wpływem. Przysłowiowy “mięsień piwny” jest właśnie wynikiem spożycia nadmiernych ilości jedzenia po wypiciu kilku szklanek tego zacnego trunku. Wódka. Tuczy, ponieważ dostarcza “pustych kalorii” – tzn. że oprócz wartości kalorycznych nie dostarcza do organizmu żadnych innych substancji odżywczych, co czyni z niej cichego tuczyciela. Co prawda ilości spożywane przez przeciętnego człowieka nie doprowadzą do otyłości, to jednak warto pamiętać, że wódka nie wspomaga odchudzania, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, czym ten trunek popijamy lub z czym go mieszamy – drink z napojem gazowanym staje się istną bombą kaloryczną. Najzdrowsze jest zapijanie wódki wodą, wtedy dostarcza względnie niewielkich ilości kalorii. Wino. W dużym skrócie, jedynie czerwone, a i to w niewielkich ilościach, tzn. nie więcej, niż kieliszek dziennie. W małych ilościach działa korzystnie na układ krwionośny, niektórzy naukowcy twierdzą również, że może powstrzymywać odkładanie się tłuszczy w organizmie – chociaż nie są to informacje potwierdzone. Pewnym jest natomiast to, że zwiększenie dziennej porcji z kieliszka do butelki na pewno nie pomoże się odchudzić… PAPIEROSY W tym wypadku zdania są podzielone, bo i różne efekty palenia można zaobserwować w zależności od indywidualnych predyspozycji organizmu. Generalnie papierosy powstrzymują napady głodu i ograniczają potrzebę jedzenia, można by zatem twierdzić, że wspomagają odchudzanie. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy pod uwagę szkody, jakie niesie ze sobą ten nałóg, korzyści są niewspółmierne do zagrożenia. Dlaczego palenie zmniejsza apetyty? To proste – papierosy otępiają zmysły, przez co zaburzają percepcję smaku i zapachu, a przez to odczuwamy mniejszą przyjemność i potrzebę jedzenia. Dodatkowo, nikotyna przyspiesza metabolizm, prowadząc w efekcie do zwiększonego spalania kalorii. Natomiast rzucenie palenia często powoduje drastyczny wzrost wagi, ponieważ doświadczamy silnych napadów głodu, sięgając najczęściej po fast-foody. NARKOTYKI W tym wypadku wszystko chyba jest aż nazbyt jasne. Zażywanie jakichkolwiek substancji mocniejszych, niż marihuana, prowadzi zazwyczaj do znaczącego wychudzenia, tyle że nie na skutek ograniczenia głodu, a wyniszczenia organizmu. Natomiast w przypadku popularnej “trawki” dopaść nas mogą ostre napady głodu, tzw. “gastrofaza” – wtedy jemy nadmierne ilości czegokolwiek, co znajdzie się w zasięgu naszej ręki. Także narkotyki również nie sprzyjają diecie w żaden, najmniejszy nawet sposób.